wtorek, 16 października 2012

Zawieszenie.


Witam Was moi kochani, chciałabym was poinformować o zawieszeniu tego bloga na okres 3-4 miesięcy.
Jest także opcja że już nigdy tu nie wrócę.
Prowadziłam około 7 opowiadań i nie byłam w stanie tego ogarnąć. mogę zapewnić Was że opowiadanie zostanie doprowadzone do końca.
Możecie mnie znaleźć pod tymi linkami:
http://diee-in-your-arms.blogspot.com/
http://hoopeless-feelings.blogspot.com/ [Współpraca z Karoliną]
http://writing-you-a-letter.blogspot.com/


środa, 19 września 2012

Pięć.


Siedziałem jeszcze dłuższą chwilę na szpitalnym korytarzu kiedy doktor Stevens wyszedł z Sali w której leżała Carly. Stary doktor ruchem ręki zaprosił mnie do swojego gabinetu. Zwlokłem się z niewygodnego, plastikowego krzesełka i ruszyłem za nim.  Lekarz otworzył białe drzwi numer dwadzieścia osiem, wpuścił mnie przed sobą i kazał usiąść na krzesełku obok białego, metalowego biurka. Tak zrobiłem.  Doktor Stevens pokrzepiająco uśmiechnął się do mnie i odchrząknął
-Pańska przyjaciółka, straciła pamięć. Możliwe że to tylko chwilowe, alei tak będziemy starali się przywrócić przeszłość. Co to oznacza? Panienka Jepsen bardzo dobrze się ma, żadnych urazów nie ma, oprócz tego niefortunnego braku pamięci.  Pozwoliliśmy sobie opowiedzieć małe co nie co o przeszłości Carly, co się stało, dlaczego straciła pamięć. Kiedy skończę z panem rozmowna pańskie miejsce przyjdzie Carly i porozmawiamy z nią. Dobrze? A więc od jej rodziców dowiedzieliśmy się że…
-Ile mam wam zapłacić żebyście powiedzieli jej że jestem jej chłopakiem? –zapytałem z surową miną- Zależy mi na tym. –dodałem
-Oh, panie Bieber. My naprawdę chcemy żeby Carly wiedziała wszystko o sobie więc nie musi pan płacić. Oboje wiemy że pan jest jej chłopakiem.- doktor puścił do mnie oczko i uśmiechnął się, widać wie co robi.
-No a więc do roboty, niech pan jej odświeży nie co pamięć. Tylko pan wie nie za dużo szczegółów, mam już obmyślany plan co do naszej przeszłości.
-Ma się rozumieć. – doktor uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu. Już za 5 minut ją odzyskam, już za kilkanaście sekund ona uwierzy że jesteśmy parą, poczuje jej usta, jej dotyk- wszystko powróci.  Wiem że kłamstwo jest złe, ale za bardzo ją kocham by nie skorzystać z takiej okazji.  Zabiorę ją do siebie, będzie moja, tylko moja.
*
- A więc jesteśmy parą? –zapytała uśmiechnięta brunetka. Właśnie szliśmy do samochodu, zabierałem ją do Los Angeles, do mojego domu.
-Tak, w rzeczy samej. Wiem że teraz jest ci niezręcznie bo nic nie pamiętasz, ale chcę żebyś wiedziała że Cię kocham, i naprawdę Ci pomogę. Jeśli chcesz coś wiedzieć pytaj. – otworzywszy przed nią drzwi pocałowałem ją w czółko i zamknąłem samochodowe drzwi.
*
Jechaliśmy w ciszy, Carly przyglądała się mi z ciekawością.
-Jak się poznaliśmy?- spytała wreszcie.- Od jak dawna jesteśmy razem?
-A więc poznaliśmy się w wieku 7-8 lat, nasze mamy się przyjaźniły, tak samo jak my. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale ja musiałem wyjechać, ponieważ dostałem kontrakt muzyczny….
-OH! To wspaniale! Śpiewasz? –zapytała zachwycona Carly, patrzyła na mnie z taką dziecięca radością.
-Tak, od trzech lat.- włączyłem radio i szczęście chciało że akurat leciała jedna z moich starszych piosenek zatytułowana Never Let You Go...
-To ty? – zapytała z bananem na ustach. W odpowiedzi skinąłem i odwzajemniłem uśmiech- Jesteś super.- stwierdziła i zaczęła się kiwać w rytm muzyki, co jakiś czas pomrukiwała melodie.
-Ale to stary ja, głos mi się już zmienił- mutacja- uściśliłem.- W schowku naprzeciwko Ciebie jest schowana biała płyta, wyjmij ją i włóż do radia, to moja nowa piosenka. Wczoraj nagrałem.- dziewczyna wyjęła płytę z singlem All Around The World, chwile potem samochód wypełniły basy piosenki.  You’re beautiful, beautiful You should know it.- spiewałem w tej piosenca, ogólnie był to kawałek klubowy nagrany razem z Lurdacrisem. Mieliśmy nadzieje że jeśli piosenka ujrzy światło dzienne- powtórzy sukces Baby.
-Zaśpiewaj!- krzyknęła dziewczyna podgłośniając o kilka decybeli muzykę.- Chcę Cię usłyszeć na żywo!- zaśmiała się
-All around the Word people want to be loved, yehhhh, all around the world…- dziewczyna zaczęła bić brawo I piszczeć- Taaak! Wooooohhh!  Jej…- westchnęła- Jesteś naprawdę super…  A czy ja mam jakiś talent? –zapytała smutno- Doktorzy nic nie powiedzieli, więc ja chyba jestem beztalenciem…- dziewczyna posmutniała i popatrzyła się gdzieś hen daleko.
-Ty śpiewasz równie dobrze jak ja. –dziewczyna z nadzieją odwróciła się do mnie i powrotnie uśmiechnęła
-Naprawdę?! Jej! To niesamowite! Też mam swoje piosenki?
-Zajrzyj do swojej torebki.- Carly energicznym ruchem zajrzała do torebki i wyciągnęła kilka kartek z tekstami piosenek . Wzięła do ręki pierwszą kartkę i zaczęła śpiewać:
-Hey i Just meet you, and this is creazy, but here is my number so call me maybe? Co za idiotyczny tekst- roześmiała się I zaczęła śpiewać dalej, a jej głos wypełniał całą przestrzeń, wsłuchiwałem się w każde wyśpiewane przez nią słowo- bo każde było idealne. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, co oczywiście nie umknęło uwadze Carly, dziewczyna dała mi kuksańca w bok i uśmiechnęła się nieśmiało- Podoba się?
-Oczywiście- odparłem patrząc głęboko w jej morskie oczy, które od tylu lat już kochałem.
Carly.
On był idealny, nie mogłąm uwierzyć że byłam związana z tak wspaniałą osobą jaką był Justin. Kiedy chłopak wysiadł by zapłacić za paliwo (byliśmy bowiem na stacji benzynowej) jakaś dziwna siłą kazała mi iść za nim. W podskokach wysiadłam z samochodu i podbiegłam do Jusa.
-Zamknij drzwi!- powiedziałam doganiając go. Chłopak machnął kluczykami jedno pip i drzwi zamknięte. Uśmiechnęłam się do niego, wchodząc do sklepu delikatnie uścisnęłam jego dłoń, splatając nasze palce, chłopa tylko uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem, delikatnie oparłam głowę o jego ramię, czułam się taka szczęśliwa. Chłopak zapłacił niemałą sumę za paliwo i spytał czy nie jestem głodna, w odpowiedzi usłyszał cichutkie tak. Mój chłopak zamówił dwa duże Hot-Dogi z ketchupem i sosem czosnkowym. Poczekaliśmy kilka minut i otrzymaliśmy zamówione jedzenie. Usiedliśmy w samochodzie i zabraliśmy się za konsumowanie jedzenia. Było przepyszne! Szybko się najadłam i  ruszyliśmy w dalszą drogę do… właśnie gdzie my właściwie jechaliśmy?
-Justin, gdzie my jedziemy?- zapytałam nieśmiało- za co karciłam się w myślach, nie mogę przecież być taka w stosunku do mojej drugiej połówki.
-Zabieram Cię do naszego domu, w Los Angeles.- odpowiedział skupiony na jeździe.
-Naszego? –zapytałam zdziwiona. To M Y mamy W Ł A S N Y dom? Mieszkamy R A Z E M?
-Tak, od kilku tygodni mieszkamy razem.- chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco i swoją dłonią przejechał po moim nagim udzie.  Miliony małych mrówek przeszło po moich plecach, a po głowie chodziła mi tylko jedno słowo: razem…
*
Po kilku godzinach męczącej jazdy dotarliśmy na lotnisko w Ottawie. Odprawa poszła szybko i sprawnie, czekaliśmy już w poczekalni kiedy  Justin na chwilę zostawił mnie samą. Siedziałąm 5, 10, 15 minut sama- a do wylotu samolotu było coraz bliżej. Bałam się że on mnie zostawił, chociaż przecież taki nie jest.  Kiedy wreszcie przyszedł rzuciłam mu się na szyję i popłakałam.  Ale z ciebie idiotka,Carly.- skarciłam się w myślach ale potok łez nie ustępował.
-Ej, Shawty nie płacz.- powiedział zmartwiony Justin.- Wszystko jest dobrze, tak? – spojrzał się na mnie i objął jeszcze mocniej. Dopiero kiedy swój bagaż podał stojącemu obok nas pączusiowi zrozumiałam że nie jesteśmy tu sami. Oddając bagaże Justin mnie podniósł ku górze, a ja oplotłam jego pas nogami. W takiej pozycji ruszyliśmy ku samolotowi. Chłopak trzymał mnie tak mocno, to było takie piękne. Czułam się szczęśliwa, a otok łez powoli ustawał. To było coś, magia miłości która nas otaczała była niemal wyczuwalna. A ja zastanawiałam się Jak? Jak to możliwe że przez kilka godzin zdążyłam pokochać chłopaka, o którym już nic nie wiem, jak to możliwe że jestem w stanie normalnie funkcjonować chociaż otaczający mnie świat to zagadka którą musze rozwiązać. Mam 17 lat ale żyję dopiero 8 godziny, narodziłam się od nowa, to mój nowy- miejmy nadzieję lepszy, początek.

Od Autorki: Macie tutaj beznadziejny rozdział na 1200 słów. -,- Nie jestem z niego zadowolona, w ogóle nie jest ciekawy ten rozdział. -,- A Wam się podoba? Jak oceanicie opowiadanie, a wygląd? Następny postaram się dodać za tydzień, zobaczymy jak tam moja wena. Musze was zmartwić, bo chyba zawieszę to opowiadanie- totalny brak pomysłu na kontynuacje, a może wy macie jakieś oczekiwania? PISZCIE!
ZWIASTUNhttp://www.youtube.com/watch?v=RGjqMPkcrZY&feature=youtu.be
#muchlove
Ps. Czekam na Wasze komentarze :3
Ano i z dedykacją dla Karoliny :3 <33

wtorek, 11 września 2012

Cztery.

Obudziłam się z potwornym bólem głowy, odrazu po otworzeniu oczu do moich źrenic dostało się mnóstwo białego światła co skutkowało powrotnym zamknięciem źrenic. Usłyszałam ciche słowa wypowiadane w moją stronę, lecz mało z nich rozumiałam. Spróbowałam otworzyc oczy, udało się- przed sobą zobaczyłam pochylającą się nade mną sylwetkę.
-Carly, słyszysz mnie? - do moich uszu dotarł słodki głos.

Justin.
Dziewczyna z lekką chrypką odparła że mnie słyszy, uśmiechnąłem się do niej delikatnie, chciałem zapytać czy dobrze się czuje lecz dziewczyna w połowie przerwała mi pytaniem:
-Gdzie ja jestem? - zapytała rozglądając się po pomieszczeniu.
-Jesteś w szpitalu, no wiesz zemdlałaś kiedy szliśmy...
-Czy nie jesteś za młody na lekarza?- dziewczyna delikatnie przetarła niebieskie oczy i powrotnie spojrzała na mnie.
-Jakim lekarzem, Carly.- spojrzałem na nią mało rozumiejąc. - To ja Justin. - uśmiechnąłem się pokrzepiająco do dziewczyny,i usiadłem na skraju łóżka.
-Znamy się? Mógłby pan zawołać lekarza, chciałabym się dowiedzieć co się stało, dlaczego- dziewczyna szybko rozejrzała się po pokoju, kiedy spojrzała na mnie jej oczy się zaszkliły- Dlaczego, ja nic nie pamiętam? - krzyknęła szlochając. - Gdzie ja jestem? - dziewczyna zakryła twarz dłońmi. Przyglądałem się jej zastanawiając się co się stało, dziewczyna płakała co raz głośniej a ja, nie mogłem się ocknąć.

*
Kiedy wróciłem do rzeczywistości siedziałem na korytarzowej podłodze. Jak to się mogło stać, Bóg najpierw daje mi kilku minutowe szczęści, by zabrać coś cenniejszego, coś co odbierze mi upragnioną radość, z odnalezienia Carly. 
-Ona, ona straciła pamięć - wyszeptałem.


piątek, 13 lipca 2012

Zawieszam bloga.

Cześć, są wakacje a ja prowadzę około 6 blogów. Ten jest jednym z nowszych i dlatego wybór padł na niego.  Kiedy tylko skończę któregoś bloga, dokończę tą historię. :  ) Może być to miesiąc równie dobrze może to być pół roku. Nie wiem jeszcze zobaczę. Ale na pewno dokończę tą historie.

Do napisania : ) Również na innych blogach. !

czwartek, 21 czerwca 2012

Trzy.


      Zdzierając sobie do reszty gardło śpiewałem końcówkę piosenki ‘’Boyfriend’’. W pewnym momencie tak straszliwie zaskrzeczałem że Mam Jan wrzasnęła :
-Przerwa . ! – podeszła do mnie szybkim krokiem – Justin, na pewno możesz śpiewać .? Możemy to odwołać. 
-Nie zawiodę fanów. – ofuknąłem ją . 
-Zrób sobie przerwa . – powiedziała i machnęła na mnie ręką . Szybkim krokiem wyszedłem z teatralnej sali prób numer 18. Popędziłem do automatu z żelkami. Szybko wybrałem numer 48 i wrzuciłem odpowiednią sumę. Usiadłem na pobliskiej ławeczce i jadłem pyszne cukrowe żekli Haribo. Do moich uszu nagle dobiegł anielski głos . 
-Jesteś zbyt  dobry, zbyt dobry by być prawdziwy . – śpiewała dziewczyna – Trzymasz  mnie mocniej , mocniej niż przywykłam.  – anielski głos dziewczyny dochodził z dołu.  – Nie wychodź z kumplami tej nocy . – byłem już na parterze i próbowałem namierzyć dziewczynę.- Nie zmrużę oka, zastanawiając się co robisz. – dzięki temu zdaniu piosenki znalazłem salę, salę numer jeden . Cichutko zapukałem i weszłam do Sali. 
-Cześć . – przywitałem się. Nie potrafię opisać co poczułem ujrzawszy twarz dziewczyny. Brązowe, falowany włosy opadały na ramiona, pudrowe usta uśmiechały się a duże niebieskie oczy patrzały na mnie ze zdziwieniem. – Justin jestem . – zaśmiałem się. Postanowiłem udawać że jej nie znam, że nie poznałem że to ona. – Usłyszałem twój głos, no i wiesz… Ładny masz . – uśmiechnąłem się nieśmiało.
-eeeeeee, Carly. – dziewczyna z trudnością wypowiedziała swoje imię . – Dziękuję . – uśmiechnęła się .
Narracja trzecio osobowa. 
Kiedy gwiazdor wszedł do sali brunetka poczuła dziwny ucisk w klatce piersiowej, zaniemówiła. Chłopak nie dawał po sobie poznać że jest strasznie roztrzęsiony, podekscytowany że ją znalazł .  Dziewczyna wystraszyła się, miała nadzieję że zachwilę wyjdzie lecz on dalej kontynuował rozmowę. Pytał się ile ma lat i skąd jest, od kiedy śpiewa. Wypytywał ją o wszystko, był w tej chwili szczęśliwy Carly patrzała na niego znad wachlarza długich ciemnych rzęs i zastanawiała się jak to możliwe że jej  sen z przed miesiąca się spełnił. Brunet który ledwo mówił strasznie za nią tęsknił co zresztą było widać w wyrazie jego oczu. Minuty płynęły szybko o dziewczyna zapominała powoli o tym co było w przeszłości. Chłopak nagle przybliżył się niebezpiecznie.
-Masz ochotę się przejść.? – zapytał flirtując widocznie z ośmieloną brunetką.
-Pewnie. – odparła mu.
Justin zupełnie zapomniał o próbie i dzisiejszym występie na deskach teatru w którym się teraz znajdowali. Oboje, ramie w ramie wyszli z Sali prób i zakupili dwa latte, rzeczą oczywistą jest to że to czekoladowo oki płacił za niebiesko oką. Gawędzili sobie pzed teatrem a chłopak stopniowo zapominał o tym że jest gwiazdą. Było wyraźnie widać że między nimi kwitnie przyjaźń. Dziewczyna wcale się nie bała, chodź w środku była smutna, roztrzęsiona nadal była zła, wściekła na towarzysza. Miała ochotę wykrzyczeć mu to co o nim myśli prosto w te zabójcze oczy.
          Narracja pierwszo osobowa.
Justin.
Sam nie wiedziałem co się ze mną działo. Mówiliśmy o wszystkim od słodyczy przez zwierzęta aż po modę. Oboje nie dawaliśmy znaku że się znamy, że to my jesteśmy zagubionymi przyjaciółmi. Gdy usłyszałem pisk opon uprzytomniałem sobie że jestem gwiazdką. Gwiazdą która teraz stoi przed teatrem w Los Angeles popija kawę i rozmawia z dziewczyną. Tysiące paparazzich wybiegło z czarnej furgonetki.
-Kenny .! – wrzasnąłem . Momentalnie paparazzi znaleźli się przy nas. Napierali na nas a biedna drobna dziewczyna złapała się mojej ręki spojrzawszy jej głęboko w oczy przycisnąłem ją do siebie.
-Trzymaj się mnie. ! – powiedziałem jej prosto do ucha by mogła usłyszeć . Dziewczyna złapała mnie żelaznym uściskiem  w pasie . W oczach pojawiły się łzy, łzy strachu. Nie mogłem na to patrzeć, przypomniało mi się że mam kubek ciepłej kawy w ręce. Mało myśląc wylałem go na jednego z paparazzich i objąłem wystraszoną dziewczynę jeszcze mocniej niż ona mnie. Jej kubek również zniknął, nawet nie wiedziałem kiedy.  Pchaliśmy się do przodu, lecz reporterzy równie mocno napierali na nas. Kilka chwil później zobaczyłem że Carly zrobiła się strasznie blada,  wystarczyła sekunda by jeden z dziennikarzy uderzył ją mocno łokciem w noc. Strumień krwi polał się na białą bluzkę dziewczyny, kolejna sekunda Carly mdleje. Jej białe powieki zamykają się a nogi uginają się pod nią. Biorę dziewczynę na ręce. Tego już za dużo, rozpycham się łokciami nogami by zrobić przejście. Nie wytrzymuję. Spoliczkowałem jednego z reporterów. Inni cofnęli się, mogłem swobodnie przebiec. Wkładając Carly na tylnie siedzenie swojego nowego Ferrari patrzyłem na usta zemdlałej dziewczyny, delikatnie je musnąłem i wskoczyłem na fotel kierowcy.  Byłam taki wstrząśnięty że nawet nie wiem czy kiedy ruszałem w drogę nie potrąciłem kolejnego wścibskiego paparazzi.

piątek, 1 czerwca 2012

2.

Carly.

Obudziłam się cała spocona. Kołdra znajdowała się na podłodze, prześcieradło było skopane tylko poduszka utrzymała się na swoim miejscu .
-To tylko zły sen . - szepnęłam sama do siebie .
Justin.
-Cholera .! - krzyknąłem rzucając laptopa na ziemię. Byłem wściekły zacząłem ciskać przedmiotami w stronę rozwalonego już laptopa. Byłem wściekły. Nagledo pokoju wszedł Scooter. 
-Co ty wyprawiasz młody . - zapytał przerażony . 
-A nie widać do Cholery .! - nigdy nie przeklinałem ale nie mogłem znaleźć słów.
-Uspokój się i powiedz co się stało . - powiedział spokojnym i opanowanym głosem.
-Znalazłem ją . - usiadłem w rozkroku na łóżku i splotłem ręce opierające się o kolana .
-Po tylu latach.? - zapytał oszołomiony mężczyzna . 
-Tak . Znalazłem ją . 
-I to jest powód do ciskania przedmiotami gdzie popadnie .? - zapytał teraz już rozbawiony.Nienawidziłem jego zmian nastroju , było to co najmniej wkurzające.
-Ma innego . - wycedziłem przez zęby. 
-To co.? Przecież nie widzieliście się z 6 lat. To chyba normalne . - tak teraz był rozbawiony po pachy.
-Szag mnie za chwile jasny trafi . Szukałem ją przez ten cały chole... - ugryzłem się w język , mama jeszcze usłyszy a ona tego nie lubi. - Przez ten cały czas i teraz kiedy ją znajduję ma innego ... I co najgorsze - dodałem po chwili - Na swoim blogu wstawiła moje zdjęcie, wiesz do chole. z jakim podpisem.? - spojrzałem na niego spod byka - ''Miałeś być wszystkim, zostałeś nikim.'' - zacytowałem .
-Urwę jej łeb. - znów zmienił mu sie ''wskaźnik nastroju'' (dop. au. Chodzi tu o Sims 3 w tej grze każdy sim ma wskaźnik nastroju który pokazuje graczowi w jakim nastroju jest Sim.) - Kiedy to dodała .?
-Jedna z nowszych sesji ... - uśmiechnąłem się - Czyli pamięta .
-Dużo mnie to obchodzi .! Zniszczę ją i tyle .! - krzyknął .
-Jak to zrobisz to twoja ''sałata'' -wskazałem na siebie - zrobi Pa , Pa - pomachałem mu ręką .Oboje wiedzieliśmy że ja jestem czystym interesem dla Scootera i dla Ushera byłem źródłem sałaty , zielonych przyjacieli. Sszyscy o tym wiedzieli, oprócz mamy, załamała by się wiedząc ze nie mam przyjaciół . Daltego tak kocham fanów , on są ze mną blisko gdy ich potrzebuję, dają mi tyle miłości są wsparciem , najchętniej poślubiłbym je wszystkie, ale przed ślubem padły by z wrażenia . Zaśmiałem się na samą myśl o tym
-Justin, przecież wiesz że cię lubie.
-Skończ . - powiedziałem oschle . Wyszedł z pokoju , jak zawsze kiedy nie miał już argumentów do dalszej konwersacji . Pochyliłem się nad nowym zepsutym laptopem i próbowałem go poskładać bez skutku, rzecz jasna . Zadzwoniłem do Alfredo. 
-Joł stary. Jesteś na mieście .? - zapytałem ,.
-Taa, żrem coś w Maku. A co .? - chyba miał burgera w buzi bo dziwnie mówił . 
-Kup mi laptopa jakiegoś , tylko Apple . 
-Wczoraj kupiłaś nowy . - zaśmiał się 
-Już po nim . - powiedziałem krótko.
-Zobaczę co da się załatwić .Joł. - rozłączył się . 
*
Siedzieliśmy pochyleni nad nowym laptopem. Przeglądaliśmy jej bloga Twittera , Facebooka . Wszystko żeby ustalić gdzie jest lub gdzie moze być .
-A najlepsze jest to że zmieniła imię . -zaśmiałem się gorzko .
-Jak to.? - Alfredo mało rozumiał ale był dobrym kumplem.
-Domyślam się że zmieniła je po moim wyjeździe. Wcześniej miała na imię Drew Jempsen . Teraz Carly Rae Jepsen . 
-Nie chciała byś ją znalazł. Dlatego to zrobiła .
-Najprawdopodobniej - przyznałem - Mieszkała naprzeciwko mnie w Stratford teraz podaje adres : Seaforth, Ontario , Canada . - powiedziałem niczym te słowa miałby by mnie zbawić. Szybko wpisałem adres do google. - To zaledwie kilka mil od Stratford .! - krzyknąłem podniecony . - Mała wioska w Stratford było 32 00 osób tam jest ich zaledwie 3000 .
-Myślała że nie będziesz szukał jej aż tak blisko . 
-Znalazłem ją , znalazłem moją Zbiegłą Miłość . (ang. Runaway Love - tytuł jednej z piosenek Justina.) . Wskoczyłem na łózko i wziąłem do ręki suszarkę zacząłem śpiewać piosenkę kręcąc tyłem , a głupi Alfredo który ma tak samo zrytą banie zaczął tańczyć.
-Po po prostu próbuje być fajny , fajny , fajny . - zaśpiewałem
-Ale ci to nie wychodzi .! -zapiał mój kumpel . 
Oboje padliśmy ze śmiechu .
Wstałem dość wcześnie , pierwsze co zrobiłem to odpaliłem laptopa i wstukałem  bloga Carly by móc popatrzeć na jej zdjęcia . 
''Paryż, ohhh kiedy to było .? Chętnie pojechałabym tam jeszcze raz cóż są wakacje może się uda.?'' 

''Kapelusz był boski, tylko że zapomniałam portmonetki. Bardzo mądra Carly. :DD'' 
''I kolejny boski kapelusz. Wyglądam jak sierota. łahahahah xd''

''Swwwwaaaaaaag.!''


''pomysł Miley, nie krzyczeć.! Moja przyjaciółka jest bardzo mądra, tak samo jak ja, hahah.''

''Los Angeles tydzień temu, zdjęcie robione przez niezawodną Miley która włóczy się ze mną wszędzie.''
''A więc mili państwo, dostałam się na staż do Capital FM . ^^ Teraz możecie słuchać mojego programu o 10 . ! SWAG .! '' 



''Właśnie tam pojadę po stażu.''

''Sydney początek tego roku. ohh, kocham tą fotkę. Jeydon dziękuje że jesteś .<3'' 

''I tak oto wyglądałam na stażu w Nowym Jorku , stylówa jest to i chęć do pracy jest.! ''


''Odpoczynek po pracy ;D . Oczywiście zdjęci robił mój beejbuś Jeydon .^^ Tak , tak wiem wyglądam jak  jakiś słoń, ale cóż poradzę taka moja ''grubota'' xdd . #muchlove for Jeeyy . <3'' 


''Kocham ten staż, jeżdżę sobie po świecie,zwiedzam odpoczywam i pracuję i to razem z moim bejbe , Jeydo . <3 ''

''No i staż dobiega końca. ohhh. nie moge w to uwierzyć.''







niedziela, 27 maja 2012

1.

     -Wiesz że nie lubię gdy ktoś ze mnie żartuje .? - postanowiłam się uspokoić i pomyśleć racjonalnie. ON nie przyjedzie TU w środku swojej trasy koncertowej.
-Skarbie, jeśli mi nie wierzysz wyjrzyj przez swoje okno. - usłyszałam poddenerwowany głos Miley i pip'nięcie oznaczające zakończenie rozmowy. Podniosłam się i wyjrzałam przez okno, nikogo tam nie było. Słonce świeciło , na niebie nie było żadnej chmurki a gałęzie drzew poruszały się lekko. Tak kocham moje małe Stratford, urodziłam się tu i wychowałam ono było idealne niczym jego oczy. Cholera .! Znów o nim myślę .! Usiadłam s powrotem na łóżku i wzięłam głęboki oddech. Miałam ochotę na spacer, długi spacer po ukochanym parku. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wzięłam do ręki I'poda i małą torebeczkę na ramie. zbiegłam po schodach.
-Mamo , wychodzę .!  rzuciłam zamykając drzwi.
Byłam trochę smutna tęskniłam za nim bardzo mocno. Chciałam się choć trochę do niego zbliżyć więc puściłam ''zakazaną listę utworów'' . Z dużych fioletowych słuchawek popłynęły pierwsze dźwięki One Time. Kiedy piosenka się skończyła zdążyłam dojść już do parku. Usiadłam na ławce przy płaczącej wierzbie i włączyłam One Less Lonley Girl. Siedziałam tak ok. godziny. Później postanowiłam przejśc się na plac zabaw. Wszystko tam było takie kolorowe, zjeżdżalnie, koniki, małpie gaje i moje ukochane huśtawki. O dziw na placu zabaw nie było żywej duszy więc postanowiłam się pobujać. Gdy się bujałam czułam się jak małe dziecko, nie znające jeszcze bólu czy tęsknoty dla którego definicją miłości była Barbie i Ken.
*
Dopijałam kawę w miejscowej kafejce i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Miałam jechać dwieście siódemką która zabrałaby mnie do Miley. Miałam ochotę się z nią zobaczyć. Szłam spokojnie słuchając Up aż nagle ktoś zaczepił mnie pytając:
-Cześć. Czy wiesz który autobus  Norflok St.? - odwróciłam sie, to był on. Jego głos, jego oczy. Wszystko powróciło.
-Eeeee... -nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
-Belieberka.? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Nie nie . ! - powiedziałam za głośno. Moje oczy chyba były większe niż przysłowiowe pięć złotych. W odpowiedzi uśmiechnął się.I w tej samej chwili upuściłam I'poda. Słuchawki odczepiły się i z głośników usłyszałam piosenkę Up.''If you belive in love , and you belive in us''. Uderzyłam ręką w czoło. A Bieber zaczął śpiewać końcówkę piosenki.
-Mogłaś powiedzieć. - odsłonił swoje piękne białe ząbki w uśmiechu.
-Ehem. - zarumieniłam się.
-To który autobus .? - zapytał ponownie 
-Sto dwadzieścia lub siedemdziesiąt pięć . Jeśli chcesz dojechać na Norflok St. - popatrzyłam na niego pytająco 
-A ty którym jedziesz .? 
-Dwieście siedem. 
-To jadę Dwieście siódemką . - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ach te oczy.! Te fantastyczne czekoladowe oczy.! Boże , czy ja się zakochałam.? O nie , nie mam prawa się zakochiwać.! - Coś się stało.? - zapytał posiadacz boskich oczu.
-Nie nie. Tylko strasznie gorąco . - pomachałam ręką by się ochłodzić . Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam to. Zaraz ,zaraz. ! Przecież On mnie nie poznał .!!! Co tu się to jasnej cholery wyprawia .?
-Vanessa - wyciągnęłam do niego rękę .
 -Justin. - pocałował mnie delikatnie w rękę .
-Tyle to ja wiem. - znów się uśmiechnęłam -Wiem o tobie dużo. Ale ja naprawdę nie jestem Belieber. !
-Heh . A ja o Tobie nie wiem nic.
-A co chcesz wiedzieć .?  - zapytałam wciąż się uśmiechając .
-Wszystko. - przygryzł wargę .
-A więc mam 17 lat , pochodzę ze Stratford, jestem przeciętną nastolatką . Trochę szaloną i nieśmiałą lubię rysować , kręcić filmy i robić zdjęcia . Mam przyjaciółkę Miley jest strasznie stuknięta. I to chyba tyle .
*
-Na następnym wysiadam. - powiedziałam kiedy autobus zatrzymał się na przystanku który poprzedzał mój.
-Jaka szkoda . - jego oczy posmutniały , a uśmiech zamienił się w podkówkę .- Musisz .? 
-Tak, przepraszam. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy .- uśmiechnęłam się sztucznie .
-Ohhh. - westchnął - To był naprawdę miły dzień Vanesso.
-Też tak uważam . Do zobaczenia . - przytuliłam go i wysiadłam z autobusu.
*
Dzień był śliczny. Słonko uśmiechało się do nas , niebo było prześlicznie niebieskie a wiatr delikatnie nas chłodził. O tak takie rzeczy to ja lubię . Byłam już przy bramce prowadzącej do mojego domu kiedy usłyszałam głos za swoimi plecami.
-Carly, myślisz że Cie nie poznałem .? - zapytał Justin. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Chłopak przytulił mnie od tyłu i obrócił przodem do siebie. - Nie jestem taki głupi. - powiedział trzymając mnie w ramionach. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. - Vanessa , ładne imię, ale Carly lepsze . - uśmiechnął się. Przygryzłam wargę.
-Tęskniłam ... - wtuliłam się w jego ramię. Justin położył swoją głowę na moją. 
-Ja też. Jak diabli tęskniłem... - spojrzałam się na niego -Pamiętasz ten wieczór w kuchni .? - kiwnęłam głową na tak. - Chcesz to powtórzyć .? - uśmiechnął się łobuzersko i nie czekając na odpowiedź pocałował mnie. Delikatnie, namiętnie jego wargi były ciepłe , miękkie . Całował z taką wprawą. Jego pocałunki były idealne.
______________________________

Duuupa, duupa , duupa *.* beznadziejny rozdział -,- wgl. mi się nie podoba . Ale coś dodać musiałam ! Przepraszam was za tą beznadzieję . !

czwartek, 24 maja 2012

Prolog.

             Wstając rano popatrzyłam w swoje lustrzane odbicie . Ta sama fryzura i ten sam jej kolor, pudrowe usta niebieskie oczy blada cera i szczupła sylwetka. Byłam zwyczajna, jak wszystkie moje koleżanki ale jednak nie pociągałam chłopaków tak jak one. Mam 17 lat i jednego chłopaka ''na koncie'' tak naprawdę nie wiem czy to był związek czy nie. To było 10 lat temu , miałam wtedy 7 lat. Justin... na samo jego imię uśmiech pojawił mi się na twarzy. Tak ten Justin , gwiazdor z milionami fanek kilkoma albumami na koncie i z tymi zabójczymi oczami. Poznaliśmy się dzięki naszym kochanym mamom . Były przyjaciółkami i umówiły nas do parku linowego. Na początku rozmowa się nie kleiła ale kiedy po zabawie w parku poszliśmy do mnie zapytałam czy chce zobaczyć moją kolekcje lalek Barbie , zgodził się i przez 2 godziny wysłuchiwał historii każdej z lalek. Później poszliśmy coś zjeść rozmawialiśmy o ulubionym jedzeniu i tak jakoś się zaprzyjaźniliśmy.  Po 3 latach jego mama miała problemy finansowe. Justin był uzdolniony wokalnie ale także grał na perkusji, pianinie i gitarze. A więc postanowił iść przed teatr  by jej pomóc. Najpierw chodził sam później mu towarzyszyłam grał pięknie a jego głos wprawiał mnie w drżenie nóg . W pamięć zapadło mi wykonanie piosenki With You nagrywałam go wtedy i razem wrzucaliśmy to do sieci ... Resztę chyba znacie Scooter , Usher jedna chwila i wszystko się zepsuło . Atlanta , Kontrakt , One Time i go straciłam ... Nigdy już się nie spotkaliśmy tzn. chciałam go odnaleźć jeździłam za nim po świecie wpadłam na niego 3 lata temu w jednym butiku Nowego Jorku nie poznał mnie wpatrywałam się przez dłuższą chwilę jak przymierza kolejne pary butów . Kupił wtedy niebieski Supry. To mi starczyło , by całkowicie się z nim pożegnać . nie Followałam go na Twitterze choć byłam od niego uzależniona. Nie chciałam rozdrapywać ran. I to się skończyło.
-Dobra , koniec tych wspomnień po znów oczy mi się pocą . - powiedziałam sama do siebie . Ubrałam fioletowy puszysty szlafrok i wyszłam ze swojego pokoju. Schodząc po schodach poczułam unosząca się woń smażonych naleśników. Zbiegłam po pozostałych schodach
-Cześć Mamo . - uśmiechnęłam się promiennie - Witajcie ciooty .!  - przywitałam się z braćmi, nieznośne bliźniaki .
-Dzień Dobry, Carly . - mama odwzajemniła mój uśmiech.
-Tata nie zejdzie .? - zapytał Chris
-Nie wiem. Wasz Ojciec, robi co chce nikt na niego nie wpłynie ... - w głosie mamy była wyraźna irytacja . Muszę z nią porozmawiać, od kilku dni w nocy słyszę jak się kłócą, nie chce by nasza rodzina rozpadła się jak moja przyjaźń ... Znów te wspomnienia.  Nie możemy się rozpaść, jak zniosą to chłopcy.? Mają 6 lat i są denerwujący jak diabli ale kocham ich w sumie rodzina to rodzina ...
*
Zjadłam szybko śniadanie i wróciłam do siebie. Z szafki nocnej wzięłam iPhona i weszłam na Twittera. Miałm kilka wiadomości ale nie odpisałam na nie. Przesiedziałam nad telefonem 2 godziny, później wzięłam prysznic stanęłam przed szafą wypchaną po brzegi ciuchami z sieciówek. Wybrałam szarą bokserkę , czarne spodenki i naszyjnik z sową . Później spięłam włosy w wysokiego kucyka, podmalowałam trochę oczy a usta przejechałam błyszczykiem. Mój codzienny monotonny strój gotowy. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w ścinę. Moje interesujące zajęcie przerwała mi Chris Borwn czyli mój cudny dzwonek telefonu. Dzwoniła Miley.
-Hej skarbie . - przywitałam się z nią .
-Wyjeżdżaj z miasta bo Bieber przyjechał . - moje serce się zatrzymało . Chyba umarłam ... 
________________________________________________

No i oto dodałam Prolog. Mam nadzieję że to opowiadanie mi wyjdzie . ; )) Strasznie się męczyłam z tą notką bo pisałam do badziewie ze 3 godziny . *.* trolol . Dobra nie zanudzam Pa . #muchlove.