wtorek, 16 października 2012

Zawieszenie.


Witam Was moi kochani, chciałabym was poinformować o zawieszeniu tego bloga na okres 3-4 miesięcy.
Jest także opcja że już nigdy tu nie wrócę.
Prowadziłam około 7 opowiadań i nie byłam w stanie tego ogarnąć. mogę zapewnić Was że opowiadanie zostanie doprowadzone do końca.
Możecie mnie znaleźć pod tymi linkami:
http://diee-in-your-arms.blogspot.com/
http://hoopeless-feelings.blogspot.com/ [Współpraca z Karoliną]
http://writing-you-a-letter.blogspot.com/


środa, 19 września 2012

Pięć.


Siedziałem jeszcze dłuższą chwilę na szpitalnym korytarzu kiedy doktor Stevens wyszedł z Sali w której leżała Carly. Stary doktor ruchem ręki zaprosił mnie do swojego gabinetu. Zwlokłem się z niewygodnego, plastikowego krzesełka i ruszyłem za nim.  Lekarz otworzył białe drzwi numer dwadzieścia osiem, wpuścił mnie przed sobą i kazał usiąść na krzesełku obok białego, metalowego biurka. Tak zrobiłem.  Doktor Stevens pokrzepiająco uśmiechnął się do mnie i odchrząknął
-Pańska przyjaciółka, straciła pamięć. Możliwe że to tylko chwilowe, alei tak będziemy starali się przywrócić przeszłość. Co to oznacza? Panienka Jepsen bardzo dobrze się ma, żadnych urazów nie ma, oprócz tego niefortunnego braku pamięci.  Pozwoliliśmy sobie opowiedzieć małe co nie co o przeszłości Carly, co się stało, dlaczego straciła pamięć. Kiedy skończę z panem rozmowna pańskie miejsce przyjdzie Carly i porozmawiamy z nią. Dobrze? A więc od jej rodziców dowiedzieliśmy się że…
-Ile mam wam zapłacić żebyście powiedzieli jej że jestem jej chłopakiem? –zapytałem z surową miną- Zależy mi na tym. –dodałem
-Oh, panie Bieber. My naprawdę chcemy żeby Carly wiedziała wszystko o sobie więc nie musi pan płacić. Oboje wiemy że pan jest jej chłopakiem.- doktor puścił do mnie oczko i uśmiechnął się, widać wie co robi.
-No a więc do roboty, niech pan jej odświeży nie co pamięć. Tylko pan wie nie za dużo szczegółów, mam już obmyślany plan co do naszej przeszłości.
-Ma się rozumieć. – doktor uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu. Już za 5 minut ją odzyskam, już za kilkanaście sekund ona uwierzy że jesteśmy parą, poczuje jej usta, jej dotyk- wszystko powróci.  Wiem że kłamstwo jest złe, ale za bardzo ją kocham by nie skorzystać z takiej okazji.  Zabiorę ją do siebie, będzie moja, tylko moja.
*
- A więc jesteśmy parą? –zapytała uśmiechnięta brunetka. Właśnie szliśmy do samochodu, zabierałem ją do Los Angeles, do mojego domu.
-Tak, w rzeczy samej. Wiem że teraz jest ci niezręcznie bo nic nie pamiętasz, ale chcę żebyś wiedziała że Cię kocham, i naprawdę Ci pomogę. Jeśli chcesz coś wiedzieć pytaj. – otworzywszy przed nią drzwi pocałowałem ją w czółko i zamknąłem samochodowe drzwi.
*
Jechaliśmy w ciszy, Carly przyglądała się mi z ciekawością.
-Jak się poznaliśmy?- spytała wreszcie.- Od jak dawna jesteśmy razem?
-A więc poznaliśmy się w wieku 7-8 lat, nasze mamy się przyjaźniły, tak samo jak my. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale ja musiałem wyjechać, ponieważ dostałem kontrakt muzyczny….
-OH! To wspaniale! Śpiewasz? –zapytała zachwycona Carly, patrzyła na mnie z taką dziecięca radością.
-Tak, od trzech lat.- włączyłem radio i szczęście chciało że akurat leciała jedna z moich starszych piosenek zatytułowana Never Let You Go...
-To ty? – zapytała z bananem na ustach. W odpowiedzi skinąłem i odwzajemniłem uśmiech- Jesteś super.- stwierdziła i zaczęła się kiwać w rytm muzyki, co jakiś czas pomrukiwała melodie.
-Ale to stary ja, głos mi się już zmienił- mutacja- uściśliłem.- W schowku naprzeciwko Ciebie jest schowana biała płyta, wyjmij ją i włóż do radia, to moja nowa piosenka. Wczoraj nagrałem.- dziewczyna wyjęła płytę z singlem All Around The World, chwile potem samochód wypełniły basy piosenki.  You’re beautiful, beautiful You should know it.- spiewałem w tej piosenca, ogólnie był to kawałek klubowy nagrany razem z Lurdacrisem. Mieliśmy nadzieje że jeśli piosenka ujrzy światło dzienne- powtórzy sukces Baby.
-Zaśpiewaj!- krzyknęła dziewczyna podgłośniając o kilka decybeli muzykę.- Chcę Cię usłyszeć na żywo!- zaśmiała się
-All around the Word people want to be loved, yehhhh, all around the world…- dziewczyna zaczęła bić brawo I piszczeć- Taaak! Wooooohhh!  Jej…- westchnęła- Jesteś naprawdę super…  A czy ja mam jakiś talent? –zapytała smutno- Doktorzy nic nie powiedzieli, więc ja chyba jestem beztalenciem…- dziewczyna posmutniała i popatrzyła się gdzieś hen daleko.
-Ty śpiewasz równie dobrze jak ja. –dziewczyna z nadzieją odwróciła się do mnie i powrotnie uśmiechnęła
-Naprawdę?! Jej! To niesamowite! Też mam swoje piosenki?
-Zajrzyj do swojej torebki.- Carly energicznym ruchem zajrzała do torebki i wyciągnęła kilka kartek z tekstami piosenek . Wzięła do ręki pierwszą kartkę i zaczęła śpiewać:
-Hey i Just meet you, and this is creazy, but here is my number so call me maybe? Co za idiotyczny tekst- roześmiała się I zaczęła śpiewać dalej, a jej głos wypełniał całą przestrzeń, wsłuchiwałem się w każde wyśpiewane przez nią słowo- bo każde było idealne. Delikatny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, co oczywiście nie umknęło uwadze Carly, dziewczyna dała mi kuksańca w bok i uśmiechnęła się nieśmiało- Podoba się?
-Oczywiście- odparłem patrząc głęboko w jej morskie oczy, które od tylu lat już kochałem.
Carly.
On był idealny, nie mogłąm uwierzyć że byłam związana z tak wspaniałą osobą jaką był Justin. Kiedy chłopak wysiadł by zapłacić za paliwo (byliśmy bowiem na stacji benzynowej) jakaś dziwna siłą kazała mi iść za nim. W podskokach wysiadłam z samochodu i podbiegłam do Jusa.
-Zamknij drzwi!- powiedziałam doganiając go. Chłopak machnął kluczykami jedno pip i drzwi zamknięte. Uśmiechnęłam się do niego, wchodząc do sklepu delikatnie uścisnęłam jego dłoń, splatając nasze palce, chłopa tylko uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem, delikatnie oparłam głowę o jego ramię, czułam się taka szczęśliwa. Chłopak zapłacił niemałą sumę za paliwo i spytał czy nie jestem głodna, w odpowiedzi usłyszał cichutkie tak. Mój chłopak zamówił dwa duże Hot-Dogi z ketchupem i sosem czosnkowym. Poczekaliśmy kilka minut i otrzymaliśmy zamówione jedzenie. Usiedliśmy w samochodzie i zabraliśmy się za konsumowanie jedzenia. Było przepyszne! Szybko się najadłam i  ruszyliśmy w dalszą drogę do… właśnie gdzie my właściwie jechaliśmy?
-Justin, gdzie my jedziemy?- zapytałam nieśmiało- za co karciłam się w myślach, nie mogę przecież być taka w stosunku do mojej drugiej połówki.
-Zabieram Cię do naszego domu, w Los Angeles.- odpowiedział skupiony na jeździe.
-Naszego? –zapytałam zdziwiona. To M Y mamy W Ł A S N Y dom? Mieszkamy R A Z E M?
-Tak, od kilku tygodni mieszkamy razem.- chłopak uśmiechnął się pokrzepiająco i swoją dłonią przejechał po moim nagim udzie.  Miliony małych mrówek przeszło po moich plecach, a po głowie chodziła mi tylko jedno słowo: razem…
*
Po kilku godzinach męczącej jazdy dotarliśmy na lotnisko w Ottawie. Odprawa poszła szybko i sprawnie, czekaliśmy już w poczekalni kiedy  Justin na chwilę zostawił mnie samą. Siedziałąm 5, 10, 15 minut sama- a do wylotu samolotu było coraz bliżej. Bałam się że on mnie zostawił, chociaż przecież taki nie jest.  Kiedy wreszcie przyszedł rzuciłam mu się na szyję i popłakałam.  Ale z ciebie idiotka,Carly.- skarciłam się w myślach ale potok łez nie ustępował.
-Ej, Shawty nie płacz.- powiedział zmartwiony Justin.- Wszystko jest dobrze, tak? – spojrzał się na mnie i objął jeszcze mocniej. Dopiero kiedy swój bagaż podał stojącemu obok nas pączusiowi zrozumiałam że nie jesteśmy tu sami. Oddając bagaże Justin mnie podniósł ku górze, a ja oplotłam jego pas nogami. W takiej pozycji ruszyliśmy ku samolotowi. Chłopak trzymał mnie tak mocno, to było takie piękne. Czułam się szczęśliwa, a otok łez powoli ustawał. To było coś, magia miłości która nas otaczała była niemal wyczuwalna. A ja zastanawiałam się Jak? Jak to możliwe że przez kilka godzin zdążyłam pokochać chłopaka, o którym już nic nie wiem, jak to możliwe że jestem w stanie normalnie funkcjonować chociaż otaczający mnie świat to zagadka którą musze rozwiązać. Mam 17 lat ale żyję dopiero 8 godziny, narodziłam się od nowa, to mój nowy- miejmy nadzieję lepszy, początek.

Od Autorki: Macie tutaj beznadziejny rozdział na 1200 słów. -,- Nie jestem z niego zadowolona, w ogóle nie jest ciekawy ten rozdział. -,- A Wam się podoba? Jak oceanicie opowiadanie, a wygląd? Następny postaram się dodać za tydzień, zobaczymy jak tam moja wena. Musze was zmartwić, bo chyba zawieszę to opowiadanie- totalny brak pomysłu na kontynuacje, a może wy macie jakieś oczekiwania? PISZCIE!
ZWIASTUNhttp://www.youtube.com/watch?v=RGjqMPkcrZY&feature=youtu.be
#muchlove
Ps. Czekam na Wasze komentarze :3
Ano i z dedykacją dla Karoliny :3 <33