-Skarbie, jeśli mi nie wierzysz wyjrzyj przez swoje okno. - usłyszałam poddenerwowany głos Miley i pip'nięcie oznaczające zakończenie rozmowy. Podniosłam się i wyjrzałam przez okno, nikogo tam nie było. Słonce świeciło , na niebie nie było żadnej chmurki a gałęzie drzew poruszały się lekko. Tak kocham moje małe Stratford, urodziłam się tu i wychowałam ono było idealne niczym jego oczy. Cholera .! Znów o nim myślę .! Usiadłam s powrotem na łóżku i wzięłam głęboki oddech. Miałam ochotę na spacer, długi spacer po ukochanym parku. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wzięłam do ręki I'poda i małą torebeczkę na ramie. zbiegłam po schodach.
-Mamo , wychodzę .! rzuciłam zamykając drzwi.
Byłam trochę smutna tęskniłam za nim bardzo mocno. Chciałam się choć trochę do niego zbliżyć więc puściłam ''zakazaną listę utworów'' . Z dużych fioletowych słuchawek popłynęły pierwsze dźwięki One Time. Kiedy piosenka się skończyła zdążyłam dojść już do parku. Usiadłam na ławce przy płaczącej wierzbie i włączyłam One Less Lonley Girl. Siedziałam tak ok. godziny. Później postanowiłam przejśc się na plac zabaw. Wszystko tam było takie kolorowe, zjeżdżalnie, koniki, małpie gaje i moje ukochane huśtawki. O dziw na placu zabaw nie było żywej duszy więc postanowiłam się pobujać. Gdy się bujałam czułam się jak małe dziecko, nie znające jeszcze bólu czy tęsknoty dla którego definicją miłości była Barbie i Ken.
*
Dopijałam kawę w miejscowej kafejce i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Miałam jechać dwieście siódemką która zabrałaby mnie do Miley. Miałam ochotę się z nią zobaczyć. Szłam spokojnie słuchając Up aż nagle ktoś zaczepił mnie pytając:
-Cześć. Czy wiesz który autobus Norflok St.? - odwróciłam sie, to był on. Jego głos, jego oczy. Wszystko powróciło.
-Eeeee... -nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
-Belieberka.? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Nie nie . ! - powiedziałam za głośno. Moje oczy chyba były większe niż przysłowiowe pięć złotych. W odpowiedzi uśmiechnął się.I w tej samej chwili upuściłam I'poda. Słuchawki odczepiły się i z głośników usłyszałam piosenkę Up.''If you belive in love , and you belive in us''. Uderzyłam ręką w czoło. A Bieber zaczął śpiewać końcówkę piosenki.
-Mogłaś powiedzieć. - odsłonił swoje piękne białe ząbki w uśmiechu.
-Ehem. - zarumieniłam się.
-To który autobus .? - zapytał ponownie
-Sto dwadzieścia lub siedemdziesiąt pięć . Jeśli chcesz dojechać na Norflok St. - popatrzyłam na niego pytająco
-A ty którym jedziesz .?
-Dwieście siedem.
-To jadę Dwieście siódemką . - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ach te oczy.! Te fantastyczne czekoladowe oczy.! Boże , czy ja się zakochałam.? O nie , nie mam prawa się zakochiwać.! - Coś się stało.? - zapytał posiadacz boskich oczu.
-Nie nie. Tylko strasznie gorąco . - pomachałam ręką by się ochłodzić . Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam to. Zaraz ,zaraz. ! Przecież On mnie nie poznał .!!! Co tu się to jasnej cholery wyprawia .?
-Vanessa - wyciągnęłam do niego rękę .
-Justin. - pocałował mnie delikatnie w rękę .
-Tyle to ja wiem. - znów się uśmiechnęłam -Wiem o tobie dużo. Ale ja naprawdę nie jestem Belieber. !
-Heh . A ja o Tobie nie wiem nic.
-A co chcesz wiedzieć .? - zapytałam wciąż się uśmiechając .
-Wszystko. - przygryzł wargę .
-A więc mam 17 lat , pochodzę ze Stratford, jestem przeciętną nastolatką . Trochę szaloną i nieśmiałą lubię rysować , kręcić filmy i robić zdjęcia . Mam przyjaciółkę Miley jest strasznie stuknięta. I to chyba tyle .
-Vanessa - wyciągnęłam do niego rękę .
-Justin. - pocałował mnie delikatnie w rękę .
-Tyle to ja wiem. - znów się uśmiechnęłam -Wiem o tobie dużo. Ale ja naprawdę nie jestem Belieber. !
-Heh . A ja o Tobie nie wiem nic.
-A co chcesz wiedzieć .? - zapytałam wciąż się uśmiechając .
-Wszystko. - przygryzł wargę .
-A więc mam 17 lat , pochodzę ze Stratford, jestem przeciętną nastolatką . Trochę szaloną i nieśmiałą lubię rysować , kręcić filmy i robić zdjęcia . Mam przyjaciółkę Miley jest strasznie stuknięta. I to chyba tyle .
*
-Na następnym wysiadam. - powiedziałam kiedy autobus zatrzymał się na przystanku który poprzedzał mój.
-Jaka szkoda . - jego oczy posmutniały , a uśmiech zamienił się w podkówkę .- Musisz .?
-Tak, przepraszam. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy .- uśmiechnęłam się sztucznie .
-Ohhh. - westchnął - To był naprawdę miły dzień Vanesso.
-Też tak uważam . Do zobaczenia . - przytuliłam go i wysiadłam z autobusu.
*
Dzień był śliczny. Słonko uśmiechało się do nas , niebo było prześlicznie niebieskie a wiatr delikatnie nas chłodził. O tak takie rzeczy to ja lubię . Byłam już przy bramce prowadzącej do mojego domu kiedy usłyszałam głos za swoimi plecami.
-Carly, myślisz że Cie nie poznałem .? - zapytał Justin. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Chłopak przytulił mnie od tyłu i obrócił przodem do siebie. - Nie jestem taki głupi. - powiedział trzymając mnie w ramionach. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. - Vanessa , ładne imię, ale Carly lepsze . - uśmiechnął się. Przygryzłam wargę.
-Tęskniłam ... - wtuliłam się w jego ramię. Justin położył swoją głowę na moją.
-Ja też. Jak diabli tęskniłem... - spojrzałam się na niego -Pamiętasz ten wieczór w kuchni .? - kiwnęłam głową na tak. - Chcesz to powtórzyć .? - uśmiechnął się łobuzersko i nie czekając na odpowiedź pocałował mnie. Delikatnie, namiętnie jego wargi były ciepłe , miękkie . Całował z taką wprawą. Jego pocałunki były idealne.
______________________________
Duuupa, duupa , duupa *.* beznadziejny rozdział -,- wgl. mi się nie podoba . Ale coś dodać musiałam ! Przepraszam was za tą beznadzieję . !
Duuupa, duupa , duupa *.* beznadziejny rozdział -,- wgl. mi się nie podoba . Ale coś dodać musiałam ! Przepraszam was za tą beznadzieję . !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz