niedziela, 27 maja 2012

1.

     -Wiesz że nie lubię gdy ktoś ze mnie żartuje .? - postanowiłam się uspokoić i pomyśleć racjonalnie. ON nie przyjedzie TU w środku swojej trasy koncertowej.
-Skarbie, jeśli mi nie wierzysz wyjrzyj przez swoje okno. - usłyszałam poddenerwowany głos Miley i pip'nięcie oznaczające zakończenie rozmowy. Podniosłam się i wyjrzałam przez okno, nikogo tam nie było. Słonce świeciło , na niebie nie było żadnej chmurki a gałęzie drzew poruszały się lekko. Tak kocham moje małe Stratford, urodziłam się tu i wychowałam ono było idealne niczym jego oczy. Cholera .! Znów o nim myślę .! Usiadłam s powrotem na łóżku i wzięłam głęboki oddech. Miałam ochotę na spacer, długi spacer po ukochanym parku. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wzięłam do ręki I'poda i małą torebeczkę na ramie. zbiegłam po schodach.
-Mamo , wychodzę .!  rzuciłam zamykając drzwi.
Byłam trochę smutna tęskniłam za nim bardzo mocno. Chciałam się choć trochę do niego zbliżyć więc puściłam ''zakazaną listę utworów'' . Z dużych fioletowych słuchawek popłynęły pierwsze dźwięki One Time. Kiedy piosenka się skończyła zdążyłam dojść już do parku. Usiadłam na ławce przy płaczącej wierzbie i włączyłam One Less Lonley Girl. Siedziałam tak ok. godziny. Później postanowiłam przejśc się na plac zabaw. Wszystko tam było takie kolorowe, zjeżdżalnie, koniki, małpie gaje i moje ukochane huśtawki. O dziw na placu zabaw nie było żywej duszy więc postanowiłam się pobujać. Gdy się bujałam czułam się jak małe dziecko, nie znające jeszcze bólu czy tęsknoty dla którego definicją miłości była Barbie i Ken.
*
Dopijałam kawę w miejscowej kafejce i ruszyłam w stronę przystanku autobusowego. Miałam jechać dwieście siódemką która zabrałaby mnie do Miley. Miałam ochotę się z nią zobaczyć. Szłam spokojnie słuchając Up aż nagle ktoś zaczepił mnie pytając:
-Cześć. Czy wiesz który autobus  Norflok St.? - odwróciłam sie, to był on. Jego głos, jego oczy. Wszystko powróciło.
-Eeeee... -nie mogłam wykrztusić z siebie słowa.
-Belieberka.? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
-Nie nie . ! - powiedziałam za głośno. Moje oczy chyba były większe niż przysłowiowe pięć złotych. W odpowiedzi uśmiechnął się.I w tej samej chwili upuściłam I'poda. Słuchawki odczepiły się i z głośników usłyszałam piosenkę Up.''If you belive in love , and you belive in us''. Uderzyłam ręką w czoło. A Bieber zaczął śpiewać końcówkę piosenki.
-Mogłaś powiedzieć. - odsłonił swoje piękne białe ząbki w uśmiechu.
-Ehem. - zarumieniłam się.
-To który autobus .? - zapytał ponownie 
-Sto dwadzieścia lub siedemdziesiąt pięć . Jeśli chcesz dojechać na Norflok St. - popatrzyłam na niego pytająco 
-A ty którym jedziesz .? 
-Dwieście siedem. 
-To jadę Dwieście siódemką . - uśmiech nie schodził mu z twarzy. Ach te oczy.! Te fantastyczne czekoladowe oczy.! Boże , czy ja się zakochałam.? O nie , nie mam prawa się zakochiwać.! - Coś się stało.? - zapytał posiadacz boskich oczu.
-Nie nie. Tylko strasznie gorąco . - pomachałam ręką by się ochłodzić . Uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam to. Zaraz ,zaraz. ! Przecież On mnie nie poznał .!!! Co tu się to jasnej cholery wyprawia .?
-Vanessa - wyciągnęłam do niego rękę .
 -Justin. - pocałował mnie delikatnie w rękę .
-Tyle to ja wiem. - znów się uśmiechnęłam -Wiem o tobie dużo. Ale ja naprawdę nie jestem Belieber. !
-Heh . A ja o Tobie nie wiem nic.
-A co chcesz wiedzieć .?  - zapytałam wciąż się uśmiechając .
-Wszystko. - przygryzł wargę .
-A więc mam 17 lat , pochodzę ze Stratford, jestem przeciętną nastolatką . Trochę szaloną i nieśmiałą lubię rysować , kręcić filmy i robić zdjęcia . Mam przyjaciółkę Miley jest strasznie stuknięta. I to chyba tyle .
*
-Na następnym wysiadam. - powiedziałam kiedy autobus zatrzymał się na przystanku który poprzedzał mój.
-Jaka szkoda . - jego oczy posmutniały , a uśmiech zamienił się w podkówkę .- Musisz .? 
-Tak, przepraszam. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy .- uśmiechnęłam się sztucznie .
-Ohhh. - westchnął - To był naprawdę miły dzień Vanesso.
-Też tak uważam . Do zobaczenia . - przytuliłam go i wysiadłam z autobusu.
*
Dzień był śliczny. Słonko uśmiechało się do nas , niebo było prześlicznie niebieskie a wiatr delikatnie nas chłodził. O tak takie rzeczy to ja lubię . Byłam już przy bramce prowadzącej do mojego domu kiedy usłyszałam głos za swoimi plecami.
-Carly, myślisz że Cie nie poznałem .? - zapytał Justin. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Chłopak przytulił mnie od tyłu i obrócił przodem do siebie. - Nie jestem taki głupi. - powiedział trzymając mnie w ramionach. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. - Vanessa , ładne imię, ale Carly lepsze . - uśmiechnął się. Przygryzłam wargę.
-Tęskniłam ... - wtuliłam się w jego ramię. Justin położył swoją głowę na moją. 
-Ja też. Jak diabli tęskniłem... - spojrzałam się na niego -Pamiętasz ten wieczór w kuchni .? - kiwnęłam głową na tak. - Chcesz to powtórzyć .? - uśmiechnął się łobuzersko i nie czekając na odpowiedź pocałował mnie. Delikatnie, namiętnie jego wargi były ciepłe , miękkie . Całował z taką wprawą. Jego pocałunki były idealne.
______________________________

Duuupa, duupa , duupa *.* beznadziejny rozdział -,- wgl. mi się nie podoba . Ale coś dodać musiałam ! Przepraszam was za tą beznadzieję . !

czwartek, 24 maja 2012

Prolog.

             Wstając rano popatrzyłam w swoje lustrzane odbicie . Ta sama fryzura i ten sam jej kolor, pudrowe usta niebieskie oczy blada cera i szczupła sylwetka. Byłam zwyczajna, jak wszystkie moje koleżanki ale jednak nie pociągałam chłopaków tak jak one. Mam 17 lat i jednego chłopaka ''na koncie'' tak naprawdę nie wiem czy to był związek czy nie. To było 10 lat temu , miałam wtedy 7 lat. Justin... na samo jego imię uśmiech pojawił mi się na twarzy. Tak ten Justin , gwiazdor z milionami fanek kilkoma albumami na koncie i z tymi zabójczymi oczami. Poznaliśmy się dzięki naszym kochanym mamom . Były przyjaciółkami i umówiły nas do parku linowego. Na początku rozmowa się nie kleiła ale kiedy po zabawie w parku poszliśmy do mnie zapytałam czy chce zobaczyć moją kolekcje lalek Barbie , zgodził się i przez 2 godziny wysłuchiwał historii każdej z lalek. Później poszliśmy coś zjeść rozmawialiśmy o ulubionym jedzeniu i tak jakoś się zaprzyjaźniliśmy.  Po 3 latach jego mama miała problemy finansowe. Justin był uzdolniony wokalnie ale także grał na perkusji, pianinie i gitarze. A więc postanowił iść przed teatr  by jej pomóc. Najpierw chodził sam później mu towarzyszyłam grał pięknie a jego głos wprawiał mnie w drżenie nóg . W pamięć zapadło mi wykonanie piosenki With You nagrywałam go wtedy i razem wrzucaliśmy to do sieci ... Resztę chyba znacie Scooter , Usher jedna chwila i wszystko się zepsuło . Atlanta , Kontrakt , One Time i go straciłam ... Nigdy już się nie spotkaliśmy tzn. chciałam go odnaleźć jeździłam za nim po świecie wpadłam na niego 3 lata temu w jednym butiku Nowego Jorku nie poznał mnie wpatrywałam się przez dłuższą chwilę jak przymierza kolejne pary butów . Kupił wtedy niebieski Supry. To mi starczyło , by całkowicie się z nim pożegnać . nie Followałam go na Twitterze choć byłam od niego uzależniona. Nie chciałam rozdrapywać ran. I to się skończyło.
-Dobra , koniec tych wspomnień po znów oczy mi się pocą . - powiedziałam sama do siebie . Ubrałam fioletowy puszysty szlafrok i wyszłam ze swojego pokoju. Schodząc po schodach poczułam unosząca się woń smażonych naleśników. Zbiegłam po pozostałych schodach
-Cześć Mamo . - uśmiechnęłam się promiennie - Witajcie ciooty .!  - przywitałam się z braćmi, nieznośne bliźniaki .
-Dzień Dobry, Carly . - mama odwzajemniła mój uśmiech.
-Tata nie zejdzie .? - zapytał Chris
-Nie wiem. Wasz Ojciec, robi co chce nikt na niego nie wpłynie ... - w głosie mamy była wyraźna irytacja . Muszę z nią porozmawiać, od kilku dni w nocy słyszę jak się kłócą, nie chce by nasza rodzina rozpadła się jak moja przyjaźń ... Znów te wspomnienia.  Nie możemy się rozpaść, jak zniosą to chłopcy.? Mają 6 lat i są denerwujący jak diabli ale kocham ich w sumie rodzina to rodzina ...
*
Zjadłam szybko śniadanie i wróciłam do siebie. Z szafki nocnej wzięłam iPhona i weszłam na Twittera. Miałm kilka wiadomości ale nie odpisałam na nie. Przesiedziałam nad telefonem 2 godziny, później wzięłam prysznic stanęłam przed szafą wypchaną po brzegi ciuchami z sieciówek. Wybrałam szarą bokserkę , czarne spodenki i naszyjnik z sową . Później spięłam włosy w wysokiego kucyka, podmalowałam trochę oczy a usta przejechałam błyszczykiem. Mój codzienny monotonny strój gotowy. Usiadłam na łóżku i wpatrywałam się w ścinę. Moje interesujące zajęcie przerwała mi Chris Borwn czyli mój cudny dzwonek telefonu. Dzwoniła Miley.
-Hej skarbie . - przywitałam się z nią .
-Wyjeżdżaj z miasta bo Bieber przyjechał . - moje serce się zatrzymało . Chyba umarłam ... 
________________________________________________

No i oto dodałam Prolog. Mam nadzieję że to opowiadanie mi wyjdzie . ; )) Strasznie się męczyłam z tą notką bo pisałam do badziewie ze 3 godziny . *.* trolol . Dobra nie zanudzam Pa . #muchlove.